środa, 11 grudnia 2013

„Courtney Love“ Reż. Monika Strzępka


Demirski i Strzępka – przedstawieniem „Courtney Love“ w Teatrze Polskim we Wrocławiu udowodnili, że potrafią wpuścić do teatru sporo świeżości i twórczego zaangażowania.  Groteska łączy się tutaj z przejmującym tonem, a wszystko zostaje doprowadzone do wrzenia. To z jednej strony bardzo żywiołowe, dynamicznie opowiedziane i zagrane przedstawienie, zawiera w sobie – z drugiej strony – wiele smutku i wylewającego się tonami niezadowolenia. W duchu brudnego grunge’u i wszechobecnej anarchii teatralny duet dokonuje totalnej dekonstrukcji, żeby na jej zgliszczach wydobywać współczesne bolączki, wprost wykrzyczane ze sceny. Punktem wyjścia staje się dla nich historia legendarnego zespołu - Nirvany. Pierwszy element dekonstrukcji widoczny jest już w samej scenografii. Porozrzucane sprzęty muzyczne, walające się butelki od alkoholu, materace i rozlokowane wszędzie posłania, a wśród nich legenda amerykańskiej muzyki. Na pierwszy plan wysuwa się jednak tytułowa Courtney Love ( brawurowa roli Katarzyny Strączek ) – wokalistka zespołu Hole i partnerka Kurta. Swoim wulgarnym sposobem bycia i umiłowaniem do ciągłego skandalu wprowadza demolkę i prowokuje ciągłe tarcia z otoczeniem. Pod maską niezależnej i wyuzdanej wariatki, kryje się jednak kobieta obdarzona wielką wrażliwością. Świadczą o tym przejmujące monologi co jakiś czas wyciszające zadymę z udziałem zespołu, w szczególności ostatni traktujący o jak najbardziej egzystencjalnym wymiarze człowieka -  brania pełnej odpowiedzialności za swoje życie i niemożliwości naprawiania wcześniej popełnionych błędów. Wydźwięk tego monologu, dzięki godnemu podziwu zaangażowaniu aktorskiemu Katarzyny Strączek jest nie tyle bardzo emocjonalny, ale posiada też wyrazisty kontekst społeczny. W fotel wbija również agresywny i seksistowski monolog Grohla skierowany do Courtney, podczas gdy Ona reanimuje męża. Demirski i Strzępka w mistrzowski sposób przedstawiają pojęcie idola muzycznego. Młodzi chłopcy na obozie kolonijnym wraz z wychowawcą marzą o karierze muzycznej, marzy im się sukces – ten sam o którym pewnie śnił Kurt Cobain i dokładnie ten sam, który go zniszczył. W między czasie obserwujemy festiwalowe perypetie Męża i Żony Rodziny Dobrych, którzy pogrążeni frustracją swojego związku, potrzebą zjedzenia kiełbaski i brakiem odnalezienia się w gąszczu festiwalowych scen, stają się popkulturowym wytworem swoich czasów, pokoleniem youtuba. Teatralny duet bierze na warsztat wszystko co ich denerwuje. Znajdziemy tu głos w sprawie pokoleń; ich potrzeby i umiłowania wolności, samorealizacji, roli buntu oraz ceny jaką płaci się za sukces. Tragiczne losy Nirvany i Courtney Love przeplatane zostają w przedstawieniu najsłynniejszymi utworami tych muzyków, w wykonaniu samych aktorów. Scena teatralna zmienia się w koncertową, dym wypełnia każdy jej zakamarek, robi się głośno jak na koncercie a z głośników dobiegają utwory , jak na przykład „Doll parts”. Ta wyśmienicie - w tym przypadku-  naoliwiona maszyneria teatralna porywa nas od samego początku i nie daje chwili wytchnienia. Raz łudzi plebejskim i wulgarnym poczuciem humoru, żeby po chwili wbić nóż w plecy. Cały zespół poprowadzony jest brawurowo. Zarzucany Demirskiemu i Strzępce populizm okazuje się zgrabnym transformatorem tego o czym chcą powiedzieć (lub co chcą wykrzyczeć), a ambiwalencja w przedstawianiu tego samego problemu, nie gubi sensu wypowiedzi, wręcz przeciwnie – stawia je w szerszej perspektywie oglądu. 

Teatr Polski we Wrocławiu. Reżseria i światła - Monika Strzępka, dramaturgia - Paweł Demirski, scenografia i kostiumy - Michał Korchowiec, muzyka - Jan Suświłło, choreografia Rafał Urbacki, przygotowanie wokalne - Magdalenia Śniadecka-Skrzypek, przygotowanie instrumentalne - Rafał Matuszak. Obsada: Katarzyna Strączek, Adam Cywka, Mariusz Kiljan, Igor Kujawski, Agnieskza Kwietniewska, Michał Majnicz, Michał Mrożek, Michał Opaliński i Marcin Pempuś. 
autor: Mariusz T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz