wtorek, 24 kwietnia 2012

Światło stulecia [Syndromes and a Century] Reż. Apichatpong Weerasethakul

Powracam do filmów, które jeszcze jakiś czas temu były dla mnie delikatnie rzecz ujmując- nudne. Z perspektywy czasu i po obejrzeniu trzeciego filmu tajskiego reżysera Apichatponga Weerasethakula zauważam jak ogromny potencjał drzemie w tych filmach i jak wiele mają one do zaoferowania. Szybko nadrobiłem zaległości i obecnie zaliczam się do grona jego oddanych i największych wielbicieli. Gdy zastanawiam się dlaczego powieki robiły się ciężkie jak głaz po obejrzeniu pierwszych dziesięciu minut każdego filmu, dobrze rozumiem dlaczego dla niektórych azjatyckie kino w wykonaniu Pana Weerasethakula ( i nie tylko jego ) jest niestrawne i nie do wytrzymania. Jednak warto się przełamać, wyjrzec "europejskie" ramy percepcji i oddać się zniewalającym obrazom tajskiego reżysera. 


Światło stulecia to kolejny film składający się z pozornie niezwiązanych ze sobą dwóch części. Piszę pozornie, ponieważ podobieństw i odniesień miedzy obiema częściami jest bardzo wiele, a subtelny sposób ich zarysowania przez Weerasethakula urzeka. Zbliżone, a jednak różniące się od siebie historie  - w pierwszej części, poznajemy głównych bohaterów w prowincjonalnym szpitalu w okolicznościach bujnej i egzotycznej przyrody. W drugiej części filmu ci sami bohaterowie przeniesieni zostają do wielkomiejskiego szpitala, gdzie identycznie rozpoczęta historia nabiera innych znaczeń w otoczeniu sennych i industrialnych przestrzeni. Reżyser z pieczołowitą precyzją tworzy kolejne obrazy i łamie stereotypy tajskiego społeczeństwa, opowiadając przy okazji historię codziennego życia w sposób zachwycający. 

"Światło stulecia" Reż. Apichatpong Weerasethakul, Tajlandia, Francja, Austria 2006
autor: Mariusz T