czwartek, 6 września 2012

"2007:Macbeth" Reż. Grzegorz Jarzyna / DVD /

Jakiś czas temu swoją premierę miało wydanie na DVD nakładem Narodowego Instytutu Audiowizualnego przedstawienie Grzegorza Jarzyny "2007:Macbeth". To już trzeci zarejestrowany spektkal z cyklu "Polski Szekspir Współczesny". Do tej pory Instytut zarejestrował przedstawienia Krzysztofa Warlikowskiego "Burza" i Jana Klaty "H". "2007:Macbeth" miał swoją premierę w TR Warszawa w maju 2005 roku. Jarzyna sięgając po jeden z najsłynniejszych tekstów Szekspira stworzył widowisko z pogranicza teatru i filmu, do którego teraz możemy wrócić w kazdej chwili. I tym lepiej, bo jest to jedno z ważniejszych przedstawień współczesnego teatru polskiego.




"Krew w Makbecie nie jest przenośnią, jest materialna i fizyczna, wypływa z ciał pomordowanych. Osiada na rękach i twarzach, na sztyletach i mieczach. Ale krew nie da się zmyć, ani z rąk, ani z twarzy, ani ze sztyletów. Makbet zaczyna się i kończy rzezią. Krwi jest coraz więcej. Wszyscy w niej brodzą. Zalewa scenę. Bez obrazu świata zalenago krwią teatralna inscenizacja Makbeta zawsze będzie fałszywa" Jan Kott



"2007: Macbeth" na podstawie  "Makbeta",Williama Szekspira, / tłumaczenie Stanisław Barańczak..
TR Warszawie- scenariusz i reżyseria: Grzegorz Jarzyna; scenografia: Joanna Kaczyńska; muzyka: Jacek Grudzień, Abel Korzeniowski, Piotr Domiński; zdjęcia: Jacqueline Sobiszewski; kostiumy: Stephanie Nelson, Agnieszka Zawadzka; występują: Cezary Kosiński, Aleksandra Konieczna, Danuta Stenka, Tomasz Tyndyk, Waldemar Kownacki, Piotr Głowacki, Michał Żurwaski, Jacek Poniedziałek, Eryk Lubos, Jan Dravnel, Christian Emany, Agnieszka Podsiadlik , produkcja - TR Warszawa, Narodowy Instytut Audiowizualny, TVP Kultura. Spektakl zarejestrowany w lipcy 2006 roku.   

wtorek, 4 września 2012

Helios Nowe Horyzonty [surrealistyczna] FOTOrelacja







autor: Mariusz T

Portret o zmierzchu [Portret v sumerkakh] Reż. Angelina Nikonova


Zacznę od tego, że już dawno nie widziałem tak dobrego rosyjskiego kina! „Portret o zmierzchu” to film, który na długo zapisze się w pamięci, a skumulowane w nim emocje nie pozostaną bez wpływu na jego intensywność odbioru. To zasługa dobrze skonstruowanej fabuły, która zaskakuje co trochę innymi zwrotami akcji. 



Główna bohaterka filmu- Marina zostaje zgwałcona przez milicjantów. To zdarzenie zmienia jej dotychczasowy (zdaje się) mocno ugruntowany punkt widzenia. Traumatyczne doświadczenie dokonuje w jej osobie przewartościowania całego swojego życia, w którym jak możemy zauważyć niczego jej do tej pory nie brakowało. Ale, czy przez przypadek, to co miała do tej pory nie było jedynie bezpieczną otoczką niby-szczęscia? Zbiorem pustych i mało znaczących konwenansów i odgórnie zaprojektowanych reguł mających imitować to szczęście? Czy kochający ją bezwzględnie mąż z dobrą posadą i zachowawczym sposobem bycia jest dla niej źródłem minimalnej choćby radości? Zdaje się, że takie pytania postawiła sobie Marina, a odpowiedzią na nie – w świecie , gdzie nic nie funkcjonuje poprawnie; w świecie gdzie dominują przewidywalne prawidła, gry interesów, brutalne siły bezprawia, obojętność i błędne sposoby wychowania – jest metoda polegająca na szaleństwie. Głównej bohaterce w dniu swoich urodzin wystarczyło kilka kieliszków alkoholu, żeby rozburzyć „projekt szczęścia” i wprowadzić w konsternację zaproszonych gości, którym wyrzucane są jak z karabinu maszynowego ostre i bezwzględne uwagi. Ten dokonujący się podczas przyjęcia symboliczny akt przemocy ma na celu uświadomienie wszystkim zgromadzonym ich obłudy, ale przede wszystkim jest zaczątkiem rodzącego się w Marinie szalonego pierwiastka zmian. Kolejne zdarzenia będą co najmniej zaskakujące…  W tym miejscu muszę odwołać się do recenzji Pawła Mossakowskiego, który zaniża ocenę filmu argumentem mało wiarygodnej psychologii, a co za tym idzie irracjonalnej motywacji kierującej główną bohaterką. No cóż, wydaje mi się, że jest to uwaga na płaszczyźnie wyborów, jakimi każdy z nas mógłby się kierować, a wyobrażenie sobie tak przewrotnego (ale możliwego!) scenariusza jest poza polem widzenia Pana Mossakowskiego. Kierunki naszych oczekiwań co do filmów bywają równe i jest to kwestia gustu, ale bywa też bardzo „przyjemnie” i twórczo gdy motywacje postaci filmowych nie koniecznie odpowiadają naszym oczekiwaniom i wyobrażeniom, a nawet je podważają. Myślę, że zaskoczenie którego doświadczył Mossakowski jest paradoksalnie ogromną siłą tego filmu, a to czy akceptujemy takie sposoby rozwiązań to już kwestia wspomnianego gustu. Czy każda wykreowana w filmie postać powinna zachowywać się racjonalnie i zdroworozsądkowo? Poprowadzenie fabuły w kierunku bardziej radykalnym i odbiegającym od psychologicznego prawdopodobieństwa w moim odczuciu jest wartością tego obrazu. Ponadto należy zwrócić uwagę na piękne zdjęcia i świetną rolę Olgi Dichowicznajewny, nie zapominając o ciekawej metaforze samego tytułu – ale tą przyjemność pozostawię tym, którzy jeszcze nie mieli okazji zobaczyć filmu.



Recenzja Pawła Massakowskiego:

Portret o zmierzchu - Reż. Angelina Nikonova, Rosja 2011
autor: Mariusz T