Co
roku do kin wchodzi wiele apokaliptycznych obrazów. Niektóre z nich,
spektakularnie zabarwione efektami specjalnymi obracają w pył miasta i
kontynenty, inne swoją trajektorię zniszczenia i chaosu sprowadzają do
lokalnych społeczności. Niezależnie od czasów, twórcy kina zawsze będą sięgać
po katastroficzne tematy zagłady ludzkości. Z ekranu będą dobiegać nas
krzyki ludzi przygniatanych meteorytami a na naszych oczach wielkie fale
porywać będą całe miasta. Spektrum pomysłów na to, jak będzie wyglądał ostatni
oddech ludzkości jest nieskończony! Wśród całej masy widowisk prześcigających
się w co raz bardziej brawurowych przedstawieniach zagłady, pojawiają się filmy
mniej fajerwerkowe, mające do zaoferowania sporo walorów artystycznych.
Belgijsko-francusko-holenderska „Anomalia“ w reżyserii Peter‘a Brosensa i Jessici
Woodworth jest doskonałym przykładem kina, które łączy w sobie mainsteam ze
stylem autorskim. Takich historii, jak ta przedstawiona w „Anomalii“,
widzieliśmy już wiele razy, ale sposób jej opowiedzenia i zrealizowania budzi
podziw. Rozpoczynamy historię w małym miasteczku, gdzie jak wiadomo życie toczy
się według ścisle określonych zasad, podporządkowanych prawom natury. To one
wyznaczają rytm, dają mozliwość przetrwania całym rodzinom, stają się pretekstem
do obchodzenia barwnych zwyczajów, podtrzymujących lokalną wspólnotę i
tożsamość. Dotąd niezachwianą równowagę i porządek rzeczy burzy incydent
podczas corocznego palenia „Wujka Mroza“. Otóż, stos na którym znajduje się
symboliczna kukła z niewyjaśnionych przyczyn nie chce się zapalić. Od tego
momentu wszystko, co do tej pory funkcjonowało poprawnie w życiu miasteczka i
przyrodzie, zostaje wywrócone do góry nogami. Pszczoły zniknęły, krowy nie dają
mleka a ziemia nie przynosi plonów. Obserwujemy pogłębiającą się agonię przez
cztery pory roku, które na naszych oczach przestają wyglądać tak, jak do tego
przywykliśmy – wywołując strach i lęk. Z czasem życie ludzi zaczyna
przypominać koszmar na jawie. Wszystko, co składało się na solidną i dobrze
działającą społeczność, teraz karłowacieje, parszywieje i gnije. Twórcy filmu
z niebywałą precyzją i logiką odsłaniają obrazy upadku i dobitnie
manifestują, jak bardzo człowiek uzależniony jest od natury – przypominając tą
wielokrotnie przywoływaną prawdę. Przyczyna pogłębiającej się katastrofy nie
zostaje odkryta, pozostaje tajemnicą. Ale nie to jest najważniejsze. Peter
Brosens i Jessica Woodworth nie odkrywają przed nami nic nowego o
funkcjonowaniu społeczności w stanie zagrożenia. To już wiemy – jest brutalne i
przerażające. Znając tą prawdę i tak czujemy się osaczony i poddawani
narastającemu napieciu.
Piękne
obrazy w połączeniu z mrocznymi dźwiękami podkreślają tą smutną i
przerażającą opowieść o końcu. Warto!
"Anomalia" Reż. Peter Brosens i Jessica Woodworth, Belgia / Francja / Holandia 2012.
autor: Mariusz T.
Po seansie nowohoryzontowym słyszałem wiele słów padających w kontekście tego filmu: że banalny, że drugiej świeżości, że niczego nie wnosi.
OdpowiedzUsuńMnie zamurował, wciągnął i oczarował. I zaspokoił estetyczne kubeczki smakowe. Chyba jestem zbyt prostym człowiekiem.
Miał prawo się niektórym nie podobać. Zgodzę się również z tym, że temat jest nieco "oklepany" ale film świetnie poprowadzony i estetycznie wysmakowany.
OdpowiedzUsuńNie ma niczego złego w oklepanym temacie, jeśli oprawiony zostaje w tak cudowne opakowanie. Ale to moim zdaniem - forma bierze górę nad treścią.
OdpowiedzUsuń