niedziela, 1 stycznia 2012

Filmowe podsumowanie 2011 roku

Kolejny udany rok filmowy. Wiele dobrych nowości i jeszcze więcej odkryć z klasyki. Podsumowując nie brałem pod uwagę filmów wyprodukowanych w 2011 roku ale wszystkie filmy, które miałem przyjemność obejrzeć od stycznia. I jak zwykle wielki ból podczas przeprowadzania selekcji tych jedynych, tych najpiękniejszych. Oto moja najlepsza dziesiątka... 

10. "Pewnego razu w Anatolii"  Reż. Nuri Bilge Ceylan, Turcja / Bośnia i Hercegowina 2011
Kryminał najbardziej znanego tureckiego reżysera Ceylana to film dopieszczony pod każdym względem - nie tylko wizualnym. Kryminalna zagadka poszukiwania zwłok zabitego człowieka w pewnym momencie ustępują miejsca moralnym oraz filozoficznym wywodom na tematy życia i śmierci. Nic dziwnego, że film został doceniony na festiwalu w Cannes. Tą podróż należy zobaczyć do końca. 

9."Jess+Moss"  Reż. Clay Jeter, USA 2011
Dla mnie jeden z dwóch najlepszych filmów ostatniej edycji American Film Festival, przepełniony nostalgią, pięknymi obrazami oraz bardzo przekonującym motywem młodości. Debiutującemu reżyserowi udało się to wszystko uchwycić ponad program. Wciągające, wzruszające i "mówiące swoim językiem kino".

8. "Happy together"  Reż. Wong Kar-Wai, Hongkong 1997
Happy together Wong Kar-Waia to opowieść o parze kochanków, którzy wybierają się w podróż do Buenos Aires. Tam przyjdzie im zmierzyć się z całą serią miłosnych niepowodzeń, które w ostateczności doprowadzą do rozstania. Historia jest tu jedynie pretekstem do stworzenia szaleńczego a zarazem nostalgicznego poematu o miłości i samotności. Kar Wai w doskonałej formie - intryguje piękną historią oraz  zachwyca niekonwencjonalną formą. Moje pierwsze podejście do tego filmu kilka lat temu skończyło się niepowodzeniem, teraz mogę oglądać ten film w nieskończoność, choć każde kolejne podejście nie zastąpi pierwszego wrażenia. Zazdroszczę tym, którzy mają ten film "przed sobą" :). 

7. "Zabriskie Point"  Reż. Micheangelo Antonioni, USA 1970
Klasyk. Pierwszy film włoskiego reżysera zrealizowany w Stanach Zjednoczonych. Niestety nie został na tamte czasy dobrze przyjęty - wręcz przeciwnie - spotkał się w ostrą krytyką. Po latach, kiedy na nowo odkrywa się to dzieło - film Antonioniego objawia niesamowite walory artystyczne. Pastelowe kolory, długie i dopracowane do perfekcji ujęcia, muzyka Pink Floyd'ów, dokumentacja rewolucyjnych czasów, kontrkultura, wolna miłość - to nieliczne walory tego dzieła. No i oczywiście dwie kultowe sceny - na pustyni  oraz "rewolucyjna" scena końcowa - coś pięknego! Zobacz też: Zabriskie Point

6. "Przyszłość" Reż. Miranda July, USA / Niemcy 2011
" (...) To co początkowo wydaje się ciepłą opowieścią o dwojgu zakochanych planujących przyszłość, zamienia się w oniryczną, mroczna i bolesną metaforę rozpadu relacji i strachu przed odpowiedzialnością." K.Kosińska
Początkująca reżyserka Miranda July ( odtwórczyni głównej roli w swoim filmie ) to artystka, która swoimi dwoma pełnometrażowymi filmami udowodniła, ze ma wiele do powiedzenia i pokazania. Z brutalną szczerością obnaża współczesne bolączki człowieczeństwa a przy okazji tworzy oryginalny i wyrazisty styl filmowy. Dla mnie najlepszy film American Film Festival !

5. "Code Blue" Reż. Urszula Antoniak, Holandia / Dania 2011
Drugi pełnometrażowy film Urszuli Antoniak to dzieło zasługujące na Wielkie oklaski i takich zabrakło na festiwalu NH we Wrocławiu. Nie zmienia to faktu, że film "Code Blue" zaliczyć można do mocniejszych pozycji konkursowych tegoż festiwalu. Antoniak udało się nakręcić film, w którym intymność bohaterki jest głównym motorem fabuły. Należy przy tym dodać, że to rodzaj bolesnej intymności - wywołującej skrajne odczucia. Od bezpiecznej i ciepłej (tylko chwilami) afirmacji, po całkowitą negację, czy wręcz obrzydzenie.

4. " Wujek Boonmee, który potrafi przywoływać
swoje poprzednie  wcielenia" Reż. Apichatpong Weerasethakul, Francja / Hiszpania / Holandia / Tajlandia 2010
Apichatpong Weerasethakul tworzy kino spokojne i magiczne - taki jest właśnie jego kolejny film - Wujek Boonmee. Historia osadzona w azjatyckim pejzażu bujnych lasów i dzikiej natury,a  w tym  wszystkim dwa przenikające się światy - żywych i duchów. Kolejny niedoceniony przeze mnie film, do którego musiałem podchodzić kilka razy.  Warto było. Tak wysoka pozycja mówi sama za siebie.

3. "Nie chce spać sam" Reż. Tsai Ming-Linag, Malezja / Tajwan / Francja 2006
Trzeci azjatycki tytuł na liście. W tym roku uraczyłem azjatyckiej inwazji filmowej. Moje nowe i wielce ciekawe odkrycie poprzedniego roku. Wcześniej głuchy i ślepy, teraz z wyostrzonymi zmysłami i ciekawością przyglądam się tej kinematografii. Wśród wielu mniej lub bardziej znanych reżyserów - Tsai Ming-Linag okazał się dla mnie najbardziej intrygujący i magiczny. Niemalże każdy jego film to wielkie dzieło, ale Nie chce spać sam - wg mnie jest mistrzostwem! Reżyser podobnie jak w poprzednich filmach łączy ze sobą tematy - samotności w molochu, niespełnionej miłości i seksu oraz  nie stroni od przewrotnych a zarazem bardzo bolesnych komentarzy na temat współczesności. Pozycja obowiązkowa!

2. "Kieł" Reż. Giorgos Lanthimos, Grecja 2009
Greckiej kinematografii najwidoczniej bardzo służy kryzys, bo od jakiegoś czasu (..kryzysu ) docierają stamtąd interesujące pozycje. Obrazy wyznaczające i przekraczające granice dotychczasowych "stylów" filmowych. Świeże, zaskakujące i dające do myślenia! I dzięki temu "nowa grecka fala" wiedzie w Europie prym, a film Kieł jest tego najlepszym dowodem ( sama lista nagród byłaby spora ). Pod każdym względem godny polecenia! Więcej:Kieł

1. "Melancholia" Reż. Lars von Trier, Dania
ARCYDZIEŁO POD KAŻDYM WZGLĘDEM!
Więcej: Melancholia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz